Bieg Jońca to nie tylko liczby, mierzony czas i wyniki. Ten bieg to przede wszystkim ludzie, a za każdym uczestnikiem, medalem i przebiegniętym dystansem kryją się ciekawe i wzruszające historie.
fot. Agnieszka Rząsa
To jedna z najpiękniejszych chwil z poprzedniej edycji. Malutki Janek (jeden z najmłodszych uczestników) z wolontariuszem Krzysiem – naszym tegorocznym maturzystą. Czy gdzieś indziej mogliby się spotkać?
fot. Antoni Wojtkowiak
Historia z 6. edycji biegu. Co robi dorosły uczestnik, o. Edward, który jeszcze przed momentem wręczał najmłodszym zawodnikom medale, a zobaczył rozpłakane dziecko, jedno z ostatnich docierających na metę? Zostawił wszystko po to, żeby pomóc, podać rękę, zachęcić do pokonania ostatnich metrów. Ta scena jest w filmie z 2016 roku. Wzruszający moment.
fot. Agnieszka Rząsa
W ubiegłym roku pierwszy raz wystartowały sztafety rodzinne. Emocji było mnóstwo. Duma rodziców z wysiłku, jaki wkładały dzieci w swoją zmianę, była przeogromna. Każdy maluch dla swojego taty i swojej mamy był mistrzem.
fot. Marek Jarmonik
Ostatnia zmiana sztafety rodzinnej. U nas zawodnicy mają od 0 do 99 lat. Ci najmniejsi bardzo często debiutują na sportowej arenie właśnie na Biegu Jońca. Jeszcze z dużą pomocą rodzica. To najcenniejszy czas dla dzieci, rodziców i dla nas, organizatorów. Kiedy całe rodziny rzucają wszystko, żeby razem podjąć sportowe wyzwanie, zmierzyć się z czasem, z innymi i z sobą samym.
fot. Tobiasz Gleba
To dowód na to, że nikt u nas nie zostanie bez pomocy. Bo przecież kontuzje się też zdarzają. Gramy fair play. Najpierw pomagamy, potem robimy wyniki.
fot.Marek Jarmonik
Rok 2015. Na zdjęciu najstarsza uczestniczka biegu. Na mecie była ostatnia, za wysiłek i walkę dostała największe brawa. Wbiegali z nią wolontariusze i zawodnicy z różnych drużyn i nasz Paweł Perz, który zawsze w każdym biegu zbiera i motywuje ostatnich zawodników na trasie. Jeśli jego na mecie nie ma, to znaczy, że ktoś z uczestników jeszcze biegnie.
Podobnych sytuacji jest mnóstwo. Każdy zawodnik, wolontariusz czy organizator to mała cegiełka w budowaniu historii, jaką są kolejne edycje biegu. Pracujemy wiele miesięcy dla takich chwil. Dla dnia pełnego przeróżnych emocji, gdzie radości i smutki się spotykają w miejscu, w którym czeka wyciągnięta z pomocą ręka.